„Wiosna w smoczej dolinie”
Śnieg
już stopniał. Słońce swoimi promieniami ogrzewało całą smoczą dolinę, w której rosły
wysokie i smukłe sosny. Pierwiosnki, krokusy i sasanki zakwitały na łąkach,
zwiastując nadchodzącą wiosnę.
Na
skraju lasu, w otoczeniu masywnych skał, znajdowała się bardzo stara smocza jaskinia.
Właśnie tutaj, stopniowo z zimowego snu, budził się Smoczysław – najstarszy
smok mieszkający w smoczej dolinie. Powoli osunął się z wielkiej skały, która
była jego posłaniem, sapiąc głośno. Po chwili wstał i rozprostował zdrętwiałe
skrzydła, mlaskając paszczą:
–
Zjadłbym sssmacznego pssstrąga – pomyślał.
Smoczysław
był smakoszem ryb. Lubił sumy, sandacze i łososie. Niestety zimowe zapasy Smoczysława
skończyły się i smok musiał opuścić jaskinię w poszukiwaniu smoczych smakołyków.
Na
zewnątrz było sucho, więc Smoczysław, wyspany i radosny, wyszedł z jaskini,
rozpostarł skrzydła i wzbił się w powietrze. Leciał w stronę górskiej rzeki
ponad jaskiniami innych smoków. W dolinie było cicho i pusto. Wszystkie smoki
jeszcze smacznie spały w swoich jaskiniach.
Rzeka
była jeszcze skuta lodem, więc Smoczysław wziął kilka głębokich wdechów i
zaczął zionąć ogniem. Po chwili wytopił sporej wielkości przerębel przez który
było widać pluskające w rzece rybki. Zanurzył w nim swoje wielkie łapy i złowił
kilka pstrągów. To była pierwsza, wiosenna uczta smoka Smoczysława.